Wieś wcale nas nie ogranicza

Naszą dzisiejszą rozmówczynią jest Aneta Pająk, uczestniczka programu mentoringowego Agro Woman, która na co dzień prowadzi gospodarstwo hodujące kozy oraz własna serowarnię.

Co Twoim zdaniem jest najważniejsze w byciu rolniczką?
Dla mnie zawsze najważniejsza była samorealizacja. Bycie rolniczką daje mi możliwość rozwoju w wielu wymiarach. Zawód ten wymaga ogromnego nakładu pracy, dlatego moje życie jest wymagające i rozwojowe – tak jak lubię. Praca ta zapewnia mi i mojej rodzinie stały dostęp do zdrowej i świeżej żywności, co jest niewątpliwym atutem w dzisiejszych czasach.

A co daje Ci największą satysfakcję z pracy?

Mogę szczerze przyznać, że ta praca bardzo na mnie wpłynęła. Stałam się silna i pewna siebie. Z dumą przyznaję, że jestem rolniczką, a do tego mamą i kobietą, która wspaniale łączy te wszystkie obowiązki. Rolnictwo to zawód, w którym trzeba się wykazać na wielu płaszczyznach. Jestem dumna, że potrafię wykonać praktycznie każdą pracę gospodarczą, że mam ogromną wiedzę hodowlaną, którą uwielbiam się dzielić, oraz że sama, bez żadnego problemu, zajmuję się dokumentacją gospodarstwa. Jestem szczęśliwa, widząc, jak małymi krokami gospodarstwo się rozwija i jak moja praca oraz determinacja otwierają nowe drogi dla naszego biznesu.

Powiedz coś więcej o swoim gospodarstwie. Kiedy zaczęłaś i jak to się zmieniało na przestrzeni lat?
Kozia Ferma Wysoka to całkowicie nowa koncepcja, która nas wyróżnia. Nie odziedziczyliśmy gospodarstwa ani nie kontynuujemy pracy naszych rodziców, choć na pewno korzystamy z doświadczenia teściów, którzy z powodzeniem prowadzą gospodarstwo na Śląsku. Jak to bywa w wielu sytuacjach – powstaje biznesplan, a życie go mocno weryfikuje. Tak też było z nami. Gospodarstwo zakupiliśmy w grudniu 2015 roku i ciężką pracą przygotowaliśmy je pod przyjęcie kóz w roku kolejnym. Sprowadziliśmy z Austrii 200 kóz rasy saaneńskiej, charakteryzujących się wysoką mlecznością i bogatymi walorami mleka. Tuż po rozpoczęciu produkcji straciliśmy jedynego odbiorcę, jakim była mleczarnia, i wtedy zaczęła się nasza trudna droga, którą jednak przeszliśmy, i dzięki której jesteśmy bardziej doświadczeni pod wieloma względami.

Zanim znaleźliśmy odbiorców, nasze mleko trafiało do suszarni, by następnie trafić do Chin. Na szczęście w tym czasie znaleźliśmy wspaniałe, rodzinne serowarnie, które przekonały się do naszego produktu i są z nami już od wielu lat. Niestety, ma to jeden minus – owe serowarnie znajdują się daleko, co zwiększa nasze koszty i nakład czasu. Stąd decyzja o założeniu własnej serowarni w gospodarstwie.

Serowarnia to moje dziecko od samego początku. Podchodzę do niej z sercem i ogromną troską. Wiem, że jestem na samym początku mojej drogi, znów uczę się czegoś zupełnie od nowa. Jednak mam już ogromny atut – wiem, na czym bazuję, a bazuję na najlepszym mleku, jakie można sobie wyobrazić. Nasze mleko charakteryzuje się łagodnym smakiem, jest lekkostrawne i bogate w białko oraz wapń. Co istotne, mleko kóz rasy saaneńskiej jest pozbawione charakterystycznego zapachu, który bywa wyczuwalny w mleku innych ras. Na pewno wpływają na to również odpowiednie karmienie, szeroko rozumiany dobrostan oraz czystość udoju.

Z czym wiąże się hodowla kóz?
Nasze gospodarstwo znajduje się na obrzeżach Polski, na wyjątkowo urodzajnych terenach rolniczych płaskowyżu głubczyckiego. Mamy dzięki temu dostęp do najlepszych zbóż, z których sami robimy mieszankę zapewniającą naszym zwierzętom zdrowie, co przekłada się na jakość mleka. Zwierzęta w okresach ciepłych są wypasane oraz mają ciągły dostęp do okólników. Dodatkowo mają do dyspozycji świeże, dobrze dobrane siano.

Nasze gospodarstwo wyposażone jest w nowoczesną halę udojową firmy Polanes, która umożliwia jednoczesne wydojenie 24 sztuk kóz. Podczas dojenia mamy też wgląd w ilość dojonego mleka przez poszczególne sztuki, co pozwala na odpowiednie prowadzenie stada.

Kozy dojone są dwa razy dziennie, a po każdym dojeniu cały system udojowy jest dokładnie myty i dezynfekowany. Mleko trafia do schładzalnika, gdzie od razu jest szokowo schładzane, co pozwala zachować jego zdrowe walory.

Od kilku lat prowadzę w gospodarstwie inseminację, co niewątpliwie pozytywnie wpłynęło na zdrowie stada, przekładając się na wydajność i jakość mleka.

A jakie są Twoje doświadczenia z serowarnią?
Serowarnia otworzyła nasze gospodarstwo na klienta detalicznego. Mi, jako rolniczce, dało to nowe możliwości rozwoju i niewątpliwą radość, gdyż uwielbiam kontakt z ludźmi. Co tydzień naszą fermę odwiedzają stali i nowi klienci, z którymi łączy nas coś więcej niż tylko relacja producent–klient. Tutaj tworzy się zaufanie i stałe relacje. To, co robimy, jest prawdziwe od początku do końca, co widzą nasi odbiorcy i niewątpliwie nam dopingują.

Z serami mam też przyjemność odwiedzać lokalne rynki, gdzie w soboty można zakupić produkty od lokalnych rolników. W Polskiej Cerekwi, w urokliwym Pałacu, Stowarzyszenie Euro Country dba o wiarygodnych dostawców, a Lokalny Ryneczek w Pawłowiczkach stwarza możliwość zakupu sprawdzonych produktów. Moje produkty trafiają również do lokalnych sklepów, co pozwala większej liczbie osób dotrzeć do dobrej jakościowo żywności.

Mam też szczęście być członkiem Opolskie ze Smakiem, które od początku mnie wspiera – nie tylko dając możliwość pokazania się na bardzo ważnych uroczystościach wojewódzkich i krajowych, ale również dbając o to, by produkty były opatrzone prawidłowymi etykietami i miały odpowiednie badania.

Moje sery gościły na wojewódzkich dożynkach oraz na tak wspaniałych konkursach, jak Nasze Kulinarne Dziedzictwo – Smaki Regionów, gdzie mój ser Dymiona Koza zdobył pierwsze miejsce. Takie wyróżnienia stanowią ogromną nagrodę dla producenta i hodowcy, gdyż to, co tworzę, jest dopilnowane przeze mnie od samego początku do końca. To bonus za tę ciężką pracę.

Wspólnie z innymi członkami Opolskie ze Smakiem miałam również możliwość zaprezentować swoje produkty podczas Targów Smaki Regionów na Międzynarodowych Targach Poznańskich. To było niewątpliwie bardzo ważne wydarzenie, które pozwoliło mi poznać innych producentów i serowarów, dało możliwość wymiany doświadczeń oraz zdobycia wielu wartościowych znajomości.

Na pewno w przyszłości planujemy rozwój serowarni. Jest to wieloletni plan, który już zaczęłam realizować. Planujemy modernizację budynków inwentarskich oraz poszerzenie parku maszynowego.

Jak wygląda łączenie przez Ciebie pracy w gospodarstwie z obowiązkami domowymi?
Moim marzeniem jest, aby kiedyś moja córka wspólnie ze mną kontynuowała moją misję. Dzieci cały czas nas wspierają, ale to właśnie Julia wykazuje ogromne zainteresowanie wszystkimi obowiązkami i pracami na fermie. Bruno ma artystyczną duszę – dużo maluje, gra na instrumentach, jednak swoją precyzję planuje kiedyś wykorzystać w pracy chirurga. To jest jego cel na dzień dzisiejszy. Ja jestem od tego, by wspierać dzieci na każdym kroku i w każdej decyzji, jaką podejmą.

Na co dzień jest to jednak dużym wyzwaniem. Pracuję bardzo dużo, pracuję codziennie. Myślę jednak, że pomaga mi tutaj odpowiednie podejście. Bardzo lubię swoją pracę, a mój dom nie kończy się na granicach domostwa, lecz obejmuje całe gospodarstwo. To jest sposób na życie. Moje dzieci towarzyszą mi podczas pracy, jeśli mogą, pomagają, ale na pewno przy tym dobrze się bawią.

Oczywiście staramy się korzystać z życia i wykorzystujemy każdą, nawet krótką, chwilę. Mieszkamy w pięknym regionie, co daje nam możliwość szybkiego dostępu do pasma gór Jeseników oraz Beskidu Śląskiego. Uwielbiamy wycieczki górskie, ale i bliskość wody, którą zapewnia nam zbiornik Śląska Harta pod Bruntalem. Bliskość granicy pozwala nam też zwiedzać urokliwe miasteczka Czech, morawskie zamki, w tym perłę, jaką jest miasto Opawa. Sama cenię Opawę za wspaniałe muzea i galerie sztuki – to dla mnie wartościowe oderwanie od codziennych obowiązków.

Na fermie stworzyliśmy również miejsca dla naszych dzieci, gdzie mogą realizować się kreatywnie i rozwijać. Takim miejscem jest niewątpliwie nasz spichlerz. Dzieci tam malują, grają na instrumentach i mają przestrzeń, gdzie mogą się spełniać.

Z naszego punktu widzenia wieś wcale nie ogranicza, a daje wolność. Mamy do dyspozycji wspaniałą szkołę, gdzie kładziony jest nacisk na indywidualność każdego ucznia. Małe społeczności dbają o siebie i dają poczucie bezpieczeństwa.

Jak, Twoim zdaniem, wygląda obecnie rola kobiet na wsi, w szczególności kobiet prowadzących lub współprowadzących gospodarstwa rolne?
Moja rola jako rolniczki ewoluowała przez lata. Z czasem zdobyłam wiedzę i doświadczenie, które zapewniły mi szacunek wśród innych hodowców i rolników. Zauważyłam jednak, że kobiety często muszą udowadniać swoją wartość w tej branży, mimo że wiedza i umiejętności powinny mówić same za siebie. Ważne jest, aby uczyć nasze dzieci, szczególnie córki, szacunku do pracy oraz konsekwencji w działaniu, bo to klucz do sukcesu.

Rola kobiet w rolnictwie zdecydowanie rośnie. Coraz więcej z nas angażuje się nie tylko w życie domowe, ale także aktywnie uczestniczy w zarządzaniu gospodarstwami. W szczególności rolniczy handel detaliczny staje się obszarem, gdzie kobiety odgrywają kluczową rolę, zarządzając i wprowadzając innowacyjne rozwiązania.

W mojej opinii kobiety na wsi mają ogromny potencjał, który powinny w pełni wykorzystywać. Potrafimy doskonale łączyć różne obowiązki, co czyni nas wyjątkowymi strategami. Choć mamy trudniej w tej branży, nasza pracowitość i wiedza pomagają pokonywać przeszkody. Znam wiele kobiet, które na równi ze swoimi mężami zarządzają gospodarstwami, obsługują ciężkie maszyny i organizują logistykę.

Nowoczesne technologie pomagają nam w pracy, a możliwość zdobycia nowych umiejętności daje ogromną satysfakcję. Gospodarstwo to miejsce, gdzie kobieta może stać się silna i niezależna, a zdobyte doświadczenie pozwala stawić czoła każdemu wyzwaniu. Wiem, że z odpowiednim podejściem i zdrowiem poradzimy sobie ze wszystkim 😉

Jaka jest przyszłość takich gospodarstw jak Twoje?
Nasze gospodarstwo łączy zdrowe podejście do natury. Wykorzystujemy tylko i wyłącznie zboża od lokalnych rolników, co realnie wpływa na zmniejszenie śladu węglowego, a nam daje pewność wykorzystywanego surowca. Jednak korzystamy z wiedzy i doświadczenia naszego oraz innych hodowców, co pozwala nam na ciągły rozwój.

Zależy mi, aby rolnictwo w Polsce się rozwijało, by polska żywność trafiała na nasze stoły, by rolnik mógł się rozwijać i czuł się doceniony, by było coraz więcej rodzinnych gospodarstw, gdzie dzieci będą chciały kontynuować pracę swoich rodziców. To wszystko będzie możliwe dzięki prawidłowej edukacji obu stron: konsumenta i producenta. My, jako rolnicy, musimy poprzez zrównoważone rolnictwo oraz dobrostan zwierząt dać gwarancję zdrowej żywności, a odbiorca musi mieć szansę zrozumienia tego i weryfikacji.

Doceńmy swoją pracę, bo dzięki rolnikom możliwy jest swobodny rozwój innych gałęzi przemysłu. Doceńmy tych, którzy zostają na tej ziemi, dbają o jej harmonię i rozwój, bo „zdrowie zaczyna się tam, gdzie początek ma nasze mleko.”

Dziękujemy za rozmowę!