W świecie, który ma obsesję na punkcie młodości, pokazuje, że prawdziwa siła tkwi w doświadczeniu. Karolina Tarnawska, założycielka Fundacji Agro Woman, trafiła na prestiżową listę „50 po 50” magazynu Forbes Women, która wyróżnia kobiety, które po pięćdziesiątce z odwagą realizują swoje cele. Rozmawiamy z nią o tym, skąd wzięła się jej misja, jak realnie wspierać kobiety i dlaczego wiek to nasz największy atut.

Gratulacje! Lista „50 po 50” – co dla Ciebie osobiście oznacza takie wyróżnienie?
Dziękuję, to naprawdę miłe i dodaje mnóstwo energii. Myślę, że takie rankingi są potrzebne, bo pokazują, że dojrzałość to nie powód do wycofania się, ale ogromny atut. Z wiekiem zyskujemy pewność, odwagę i szersze spojrzenie – to dziś mój największy kapitał. Dzięki doświadczeniu podejmuję decyzje szybciej i z większą świadomością. To też ważny sygnał dla kobiet, które czasem słyszą, że „ich czas minął”. Naprawdę? Nic bardziej mylnego! Nigdy nie myślałam, że po pięćdziesiątce tematyka rolnictwa będzie mi tak bliska.
Czy w rolnictwie, postrzeganym jako tradycyjne, wiek i doświadczenie są bardziej w cenie, czy wręcz przeciwnie?
To świetne pytanie. Rolnictwo zawsze kojarzy się z konserwatyzmem, doświadczeniem i wiedzą zdobywaną latami w gospodarstwie. Myślę, że to skojarzenie jest tylko po części prawdziwe. Mamy wiele przykładów, kiedy właściciele gospodarstw są także otwarci na nowe rozwiązania, technologię i innowacje. Niestety, taka postawa to ciągle mniejszość w polskim rolnictwie. Moim atutem we współpracy z rolniczkami jest właśnie umiejętność łączenia tych dwóch światów i pokazywania, że bez otwarcia na zmiany – na marketing, nowe technologie czy doświadczenia innych, zarówno w Polsce, jak i za granicą – nie ma szans na rozwój.
Skąd wziął się pomysł na Fundację Agro Woman? To był jakiś konkretny impuls?
Dokładnie! Był to impuls wynikający z obserwacji. Pamiętam, jak powiedziałam do Małgosi (Małgorzata Bojańczyk – współzałożycielka fundacji): „Popatrz! Jak te kobiety ciężko pracują, a nie są w ogóle doceniane i jeszcze wstydzą się zabierać głos!”. I tak to się zaczęło…

Na wsi niestety wciąż pokutuje postrzeganie kobiet jako pomocy w gospodarstwie, a nie jako menedżerki, stratega czy liderki – choć to właśnie te role kobiety pełnią. Razem z patriarchalnym stylem życia spycha to większość polskich rolniczek do tzw. drugiego rzędu, co zostało potwierdzone przez wyniki badań, jakie przeprowadziliśmy razem z IRWIR PAN – każdy może się z nimi zapoznać na naszej stronie! Nasza fundacja ma na celu tworzenie przestrzeni, w której kobiety z obszarów wiejskich mogą się spotkać, poczuć swoją siłę i zobaczyć, że nie są same.
A jak to wygląda w praktyce? Jakie konkretne działania Fundacji przynoszą najlepsze efekty?
Rozpoczęliśmy od programu mentoringowego, w którym doświadczone liderki i liderzy biorą pod swoje skrzydła przedsiębiorcze rolniczki, by jeszcze mocniej wspierać je w osiąganiu ich ambicji. Budujemy także wiedzę na temat rolniczek poprzez realizację badań i docieranie z tą wiedzą do firm z branży agro-food. Pokazujemy, że wspieranie kobiet to nie tylko kwestia społeczna, ale również właściwa strategia biznesowa dla całego sektora.

Czy wciąż spotykasz się ze stereotypowym postrzeganiem kobiet w rolnictwie?
Dzięki fundacji poznałam wiele historii kobiet, które każdego dnia udowadniają, jak bardzo stereotypy potrafią ograniczać – zwłaszcza przez umniejszanie roli kobiety w działalności rolniczej. Walka z takim podejściem to jeden z powodów, dla których powstała nasza fundacja.
Naszym celem jest odczarowanie wizerunku rolniczki – pokazanie jej siły, przedsiębiorczości i kluczowej roli, jaką odgrywa w gospodarstwie rolnym, a nie tylko domowym. Chcę, żeby każda dziewczynka na wsi wiedziała, że może prowadzić nowoczesne, dochodowe gospodarstwo i być liderką w swojej społeczności.
Dojrzałość daje mi spokój, odwagę i pewność, by mówić głośno, że można inaczej.
Co, Twoim zdaniem, najbardziej wymaga zmiany w sposobie, w jaki patrzymy na kobiety w rolnictwie?
Przede wszystkim trzeba dać im konkretne narzędzia i głos. Ale nic nie daje takiej siły jak wzajemne wsparcie. Obserwuję to na każdym naszym spotkaniu – największą wartością jest moment, gdy kobieta, która myślała, że jest sama ze swoim problemem, słyszy pięć podobnych historii. Nagle okazuje się, że jej wyzwania są uniwersalne, a siła tkwi we wspólnym działaniu.
Moja rola polega na tym, by tworzyć przestrzeń do takich spotkań, inspirować i pokazywać, że razem możemy więcej.

Co uważasz za swój największy sukces w działalności fundacji?
To, że udało się zbudować prawdziwą, międzynarodową, wspierającą się społeczność kobiet z obszaru rolno-spożywczego.
Kiedy widzę kobiety, które poznały się na naszych warsztatach, a dziś dzwonią do siebie po radę – niejednokrotnie przełamując strach przed rozmawianiem w języku angielskim – czuję, że to wszystko ma sens. To jest coś więcej niż projekty i granty.
Każdy sukces ma też swoją drugą stronę. Co jest dziś największym wyzwaniem dla Fundacji?
Największym wyzwaniem jest skala działania. Razem z Małgosią i pozostałymi członkami Rady Programowej chciałabym dotrzeć do każdej kobiety, która potrzebuje wsparcia, ale wiem, że nie da się tego zrobić w pojedynkę. Dlatego tak bardzo wierzę we współpracę i w to, że razem – z lokalnymi liderkami, samorządami, organizacjami rolniczymi – możemy realnie zmieniać rzeczywistość.
Drugim wyzwaniem jest to, by nasz głos był słyszany w miejscach, gdzie zapadają decyzje o przyszłości sektora – w kraju i w Parlamencie Europejskim. Rolnictwo to wciąż bardzo męski świat, ale krok po kroku udaje się nam zyskać zaufanie i pokazać, że kobiety nie są dodatkiem do rolnictwa – są jego siłą napędową.
Co Cię dziś najbardziej napędza? Jakie masz marzenie dla kobiet w rolnictwie?
Napędza mnie każda rozmowa, w której widzę błysk w oczach kobiety, która właśnie uwierzyła, że może więcej. Moim marzeniem jest, by żadna z nas nie musiała już udowadniać swojej wartości – ani w gospodarstwie, ani przy stole, przy którym zapadają decyzje.
Chciałabym, żeby rolnictwo w Polsce stało się przestrzenią, w której doświadczenie, współpraca i różnorodność są siłą, a kobiety mają realny wpływ na kierunek zmian. Wierzę, że to możliwe – bo już dziś w ramach Fundacji Agro Woman tworzymy sieć, która wspiera się, inspiruje i naprawdę zmienia świat wokół siebie.
Dziękujemy za rozmowę!